Broń chemiczna w Bałtyku, czyli potwór uśpiony w morzu

30 lipca 2019

/

Komentarze: 0

/

Autor: Emilia Obluska

Na dnie Bałtyku drzemie potwór. Śpi od ponad 70 lat i może obudzić się w każdej chwili. Należy czuć przed nim respekt – ma on bowiem siłę wymieść wszelkie życie z Morza Bałtyckiego na setki lat. Bynajmniej, nie mowa tu o krakenie albo innym wyimaginowanym monstrum. To zagrożenie jest jak najbardziej realne i, niestety, nie mniej przerażające. Owy potwór to, oczywiście, silnie toksyczne pozostałości po drugiej wojnie światowej. Ukradkiem zutylizowane w morskich głębinach bojowe środki trujące, amunicja i wyciekające paliwo z zatopionych okrętów wojennych to prawdziwa, tykająca bomba ekologiczna. Taka broń chemiczna stanowi ogromne zagrożenie zarówno dla ekosystemów morskich, jak i nas samych.

Skąd trujące śmieci w morzu?

W świetle negatywnych, społecznych i ekonomicznych konsekwencji wojen, z oczywistych względów niewiele uwagi poświęca się monitorowaniu losów toksycznych, powojennych pozostałości. Korzystając z zamieszania, strony po cichu utylizują naddatkową amunicję, broń i środki trujące tam, gdzie nie zostaną szybko odnalezione – czyli w morskich odmętach.

Takie działania dzisiaj budzą szok i niedowierzanie, ale jeszcze do lat 70 tych ubiegłego wieku, były one wpisane w ‘porządek’ wojenny. Dotyczy to tak samo Europy, jak i reszty świata. Takie incydenty miały miejsce m.in. na Adriatyku, u wybrzeży Hawajów, Japonii, w Morzu Irlandzkimi Bałtyku. Po drugiej wojnie światowej, same tylko Stany Zjednoczone zatopiły 32, a Wielka Brytania 175 tys ton broni chemicznej [1] (z tego, co wiadomo). Aż do lat siedemdziesiątych, pozostałości po działaniach wojennych były stopniowo, w taki właśnie sposób, utylizowane. Tym sposobem, w Morzu Bałtyckim po 1945 roku wylądowało ok. 40 tys ton broni chemicznej [2] – a według innych źródeł nawet o 90 tys ton więcej [1].

BST na plażach i w sieciach rybackich

No właśnie – czym dokładnie jest owa broń chemiczna, co utylizowano w morzach? Problem w tym, że do końca nie wiadomo. Jak jednak sugeruje historia, są to w dużej mierze tzw. bojowe środki trujące (BST). Takie substancje mogą mieć bardzo różnorodne działanie – od psychotycznego, przez parzące i paralityczne, do ogólnotrującego. W Bałtyku znaleziono ślady irytantów bazujących na sarinie, arszeniku, fosgenie i tzw. Tabunie. Najczęściej identyfikowanym środkiem trującym w morzach jest jednak iperyt siarkowy, inaczej nazywany gazem musztardowym. Problem w tym, że zanim się go zidentyfikuje, najczęściej kilka (lub kilkaset) osób ma nieprzyjemność przekonać się o jego toksyczności na własnej skórze. Taka sytuacja miała miejsce np. W 1995 roku w Darłówku, kiedy bawiące się na plaży dzieci znalazły pojemnik z niezidentyfikowaną cieczą. Tajemniczy płyn został rozpoznany jako gaz musztardowy dopiero wtedy, kiedy ponad 100 dzieci doznało poważnych poparzeń, a czworo z nich straciło wzrok [3].

broń chemiczna - biały fosfor

Dużym zagrożeniem dla plażowiczów jest też tzw. biały fosfor, również używany jako broń chemiczna – również zatopiony w Bałtyku. Wbrew temu, co sugeruje jego nazwa, leżąca na plaży grudka białego fosforu, w wyniku kontaktu ze światłem robi się żółta i nieco przypomina bursztyn. Nieuważny spacerowicz, który ją podniesie i ogrzeje, może doprowadzić do zapłonu – a tego typu opary są żrące i powodują poważne oparzenia [4].

Takie incydenty miały miejsce wielokrotnie, w sezonie plażowym jest o nich głośno. Nie wiadomo natomiast, jak często skrzynie z BST zostają wyłowione w sieciach rybackich i, nierozpoznane, zostają ponownie zatopione przez rybaków. Nieoficjalne badania pokazują, że takie znaleziska do rzadkich nie należą [3]. Niestety, niewielka świadomość zagrożeń czyhających na dnie mórz naraża rybaków na utratę zdrowia i utrudnia usunięcie potencjalnie groźnych substancji ze środowiska.

Przeciekające wraki

Bojowe środki trujące to jednak nie wszystko, co zalega na dnie Morza Bałtyckiego jako niewygodna pozostałość po wojnach. Szacuje się, że w Bałtyku znajduje się aktualnie ok. 300 zatopionych okrętów, w tym 100 w Zatoce Gdańskiej [3]. W tym przypadku, zagrożeniem jest paliwo znajdujące się w korodujących zbiornikach wraków. Z niektórych z nich już dzisiaj wyciekają szkodliwe substancje – inne mogą zapaść się w każdej chwili. Jak tragiczne i dalekosiężne konsekwencje ekologiczne może mieć taki bieg zdarzeń wiemy z wypadków tankowców (których, swoją drogą, na dnie Bałtyku też jest sporo). Niektórzy naukowcy spierają się co do szkodliwości morskich wraków, ale w rzeczywistości nie bardzo wiadomo o co się spierać – nie ma bowiem dokładnych szacunków w tym temacie.

broń chemiczna w bałtyku

Morze bałtyckie wyjątkowo zagrożone

W niektórych miejscach na świecie, toksycznych, powojennych śmieci zalega znacznie więcej niż w Bałtyku. Dlaczego zatem to właśnie tutaj tak dużo się o tym mówi, tak dużo naukowców bije na alarm? Problemem jest głównie geografia Morza Bałtyckiego. Jest ono relatywnie małe i połączone z oceanem jedynie przez Cieśniny Duńskie, zatem wymiana wód z oceanem jest bardzo ograniczona. Jeśli dojdzie sytuacji, w której broń chemiczna i paliwa z korodujących, przestarzałych zbiorników, zaczną intensywnie wyciekać – chemikalia mogą w szybkim tempie osiągnąć stężenie śmiertelne dla wszelkiego morskiego życia.

Jak podkreślają naukowcy, niektóre substancje chemiczne w kontakcie z wodą nieco tracą swoją toksyczność. Niestety jednak produkty ich hydrolizy mogą okazać nawet bardziej toksyczne niż pierwotna substancja. Ponadto, wspomniany wcześniej iperyt siarkowy, którego wyławia się z Bałtyku największe ilości, jest bardzo słabo rozpuszczalny w wodzie (tak wiele innych BST), a jego wysoka toksyczność może utrzymywać się nawet przez 400 lat [1]. Skaża on głównie dno oceanu, a na powierzchnię w znacznej mierze przedostaje się razem z trałującymi sieciami rybackimi (więcej na ten temat tutaj). W efekcie parzy rybaków, poraża zwierzęta morskie, a finalnie przedostaje się na ląd na kutrach i złowionych rybach czy skorupiakach. Prądy morskie występujące w Bałtyku także umożliwiają przedostawanie się chemikaliów z głębi na płytsze wody. Zagrożone mogą okazać się zatem też zwierzęta zasiedlające wybrzeża i ludzie korzystający z plaż.

Niewiedza, zaniechanie, czy skorumpowana stagnacja?

Naukowcy i podmioty odpowiedzialne za ochronę ekosystemów i zdrowia ludzkiego jak widać nie mogą się zmobilizować, żeby z problemem zawalczyć. Już od przynajmniej kilkunastu lat prowadzone są badania szacujące ilość broni chemicznej zutylizowanej w Bałtyku i określające skalę potencjalnego zagrożenia. Mimo, że już wiele lat temu wiadomo było, jakie mogą być konsekwencje stagnacji w przeciwdziałaniu niekontrolowanym wyciekom, takie działania nadal nie zostały podjęte. Cały czas organizuje się konferencje, dotuje badania, dyskutuje, szacuje i przewiduje – zamiast zmobilizować siły i zacząć usuwać problem w praktyce. Rzeczywiście, wyławianie niszczejących zbiorników mogłoby być ryzykowne i do tragedii mogłoby dojść nieumyślnie, w zaledwie kilka chwil. Jeśli jednak pewne jest, że w przeciwnym razie i tak kiedyś dojdzie do wycieków, to naprawdę chyba nie mamy czasu się zastanawiać.

Nawet jeśli naruszanie dna morskiego miałoby być zbyt ryzykowne, pozostaje jeszcze jedna, zagadkowa kwestia. Niepokojący wydaje się fakt, że w jednej z trzech najbardziej zanieczyszczonych bronią chemiczną głębi na Morzu Bałtyckim, Głębi Bornholmskiej, od lat wdrażane są ogromne inwestycje. Rurociągi podmorskie Nord Stream(Gazociąg Północny) i Nord Stream 2, przesyłające gaz ziemny z Rosji do Niemiec, zakładają zagospodarowanie tego właśnie odcinka dna morskiego. Teraz, kiedy dno ma być naruszone po raz kolejny, podnoszą się głosy sprzeciwu, głównie ze strony Danii. Odpowiedzialna za inwestycję firma RAMBOLL OIL & GAS, już raz postawiła na swoim przedstawiając prowadzone przez siebie badania jako dowód nieszkodliwości inwestycji. Oczywiście nie należy dopatrywać się w całym tym zamieszaniu teorii spiskowych, jednak takie działania w świetle zagrożeń czekających na dnie Bałtyku, są mocno kontrowersyjne.

Jak by nie było – broń chemiczna i paliwa w Bałtyku znalazły się z naszej winy i nierozwagi, naszym obowiązkiem jest zatem poradzić sobie z tym problemem realnie, nie tylko w naukowej teorii.

Źródła

[1] Korotenko K.A., 2000: Chemical Weapons Dumped In The Baltic Sea: Facts, Tendency And Prediction Of Level And Scales Of Possible Ecological Disaster. John D. and Catherine T. MacArthur Foundation, Moscow.
[2] Sea-dumped chemical munitions. HELCOM [dostęp 29.07.2019].
[3] NIK, 2019: Śmierć drzemiąca na dnie Bałtyku [dostęp 29.07.2019].
[4] Winter G., 2017: A dangerous guide to beachcombing. Chemistry World [dostęp 29.07.2019].

Jeśli podoba Ci się treść na blogu, możesz podziękować za moją pracę stawiając mi wirtualną kawę:

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dodano do koszyka