Globalna gospodarka XXI wieku – póki co – jest gospodarką niezbyt zrównoważoną. Na świecie sukcesywnie pogłębiają się nierówności społeczne i degradacja środowiska, wpędzając nas w kryzysy humanitarne i zatrważający dług ekologiczny. Co gorsza – jedno jest zależne od drugiego, więc z takiego samonapędzającego się mechanizmu coraz trudniej jest się wygrzebać. Kate Raworth, ekonomistka z Environmental Change Institute na Oxford University opracowała teorię, która może pomóc nam wyznaczyć kierunek i zwizualizować potencjalne rozwiązania. Doughnut Economics, bo tak się nazywa nasza nowa, gospodarcza nadzieja, grubą kreską zarysowuje górne granice eksploatacji środowiska i dolne granice społecznej sprawiedliwości. Postuluje całkowitą zmianę ekonomicznego myślenia.
Ekonomiczny model pączka – czyli co?
Dougnut economy, czyli, w dosłownym tłumaczeniu na nasz rodzimy język, ekonomia pączka, to model ekonomiczny, który w formie graficznej, cóż, wygląda jak pączek z dziurką. Stąd jego nietypowa, ale chwytliwa nazwa. Dziura w centrum tego symbolicznego wyrobu cukierniczego to przestrzeń, w której znajdują się wszyscy ludzie pozbawieni podstawowych środków życiowych. Mówimy tutaj zarówno o wodzie oraz jedzeniu, jak i edukacji, opiece społecznej czy politycznej wolności słowa. To kilka spośród 12 głównych fundamentów społecznych, które, jak sama nazwa wskazuje, powinny być fundamentami ludzkiego dobrobytu.
Autorka grafiki: Kate Raworth.
Sklepienie pączka stanowią z kolei pułapy ekologiczne, których nie możemy przekroczyć, jeśli chcemy żeby Ziemia (razem z nami) prosperowała. Problem w tym, że większość z nich przekroczyliśmy już dawno temu. Niektóre nawet czterokrotnie. Największe wyzwanie, które przed nami stoi, to zatem wciągnięcie wszystkich ludzi z dziurki – i wszystkich wygenerowanych przez nas strat środowiskowych znad przyrumienionej skorupki – do wnętrza pączka.
Bitwa Doughnut Economics z krzywą Kuznetsa
Sama twórczyni tego modelu określa go raczej mianem “economic mindset”, ekonomicznego sposobu myślenia [1]. Podobnie jak idea postwzrostu, jest to zatem bardziej kompas, który ma pomóc nam kształtować nowoczesną, sprawiedliwą społecznie i ekologicznie gospodarkę dobrobytu, niż zbiór konkretnych zasad czy zjawisk [2]. Z takim sposobem myślenia powinniśmy tworzyć, planować i działać. Doughnut Economics ma też zatrzeć przestarzałe myślenie o nierównościach i wyzysku środowiska, wywodzące się z tzw. krzywej Kuznetsa.
Krzywa Kuznetsa to prosty schemat pierwotnie ukazujący zależność między wzrostem PKB, a nierównościami społecznymi. Z biegiem czasu ten sam wykres w kształcie odwróconej litery “U” zaczęto stosować do obrazowania zależności między PKB, a stanem środowiska [3]. Ogólna zasada jest bardzo prosta. Na początku, kiedy społeczeństwo nie jest zamożne, nierówności są niezauważalne, a dewastacja środowiska znikoma. Wraz z bogaceniem się, te niepożądane wskaźniki społeczne i środowiskowe drastycznie wzrastają – aż do momentu przełomowego. Na pewnym poziomie zamożności, nierówności się bowiem wyrównują, a środowisko zyskuje przestrzeń na oddech (mimo, że społeczeństwo cały czas się bogaci). Tak to przynajmniej wygląda na tym nieco przestarzałym wykresie.
Mimo, że krzywa do pewnego stopnia sprawdza się w przypadku niektórych zjawisk, jest podważana zarówno przez naukowców [3], [4], jak i licznych ekonomistów. Kate Raworth, twórczyni Doughnut Economics, wskazuje nawet, że już sam Kuznets określał swój wykres nie jako dogmat, a raczej sprawne połączenie 5% empirycznych informacji i 95% spekulacji zabarwionych myśleniem życzeniowym [1].
Doughnut Economics to zmiana paradygmatu
Niezależnie nawet od wiarygodności krzywej Kuznetsa, pierwszym przesłaniem, które można wyciągnąć z jej analizy, jest przekonanie, że wzrost nierówności i degradacji środowiska to element nieunikniony na drodze do ekonomicznego sukcesu społeczeństwa. Tak rzeczywiście myślano przez długi czas (a niektórzy przekonanie takie nadal pielęgnują).
Jest to jednak myślenie bardzo niebezpieczne. Uzasadnia stagnację i daje przyzwolenie na bezczynność, kiedy świat wali się na naszych oczach. Degradacja środowiska postępuje dzisiaj zbyt dynamicznie, a w wyniku globalizacji nie jest zależna wyłącznie od lokalnej gospodarki. Jeśli rzeki i powietrze są krystalicznie czyste w zamożnym kraju, to nie tylko dlatego, że jego mieszkańcy dojrzeli do troski o środowisko. To w dużej mierze dlatego, że mogą pozwolić sobie na import dóbr (lub zlecenie ich produkcji) z krajów rozwijających się. Zanieczyszczenia – na zlecenie Europy – zostają zatem w Bangladeszu i Chinach. Dzisiaj wiemy, że poziom presji na środowisko zależy raczej od polityki ekologicznej, a nie zamożności społeczeństwa [3], [4]. O ochronę przyrody trzeba zadbać wcześniej, zanim gospodarka do tego dojrzeje.
Zależności na Ziemi są bowiem dużo bardziej złożone, niż mogliby sobie tego życzyć zwolennicy nieskomplikowanych paraboli. To właśnie stara się wykrzyczeć Doughnut Economics. Nie możemy już jedynie obserwować i czekać, aż wszystko naprawi się samo za sprawą bogacenia się społeczeństwa. Nie możemy też polegać na gospodarce wzrostu.
Jak kwitnie życie wewnątrz pączka?
Dużym wyzwaniem, które stawia przed nami Doughnut Economics, zatem jest dążenie do innego celu dobrobytu, niż wysokie (a wręcz stale rosnące) PKB [2]. Wzrost jest oczywiście naturalny, ale nie w nieskończoność. W pewnym momencie należy przestać rosnąć, a zacząć kwitnąć. Według Doughnut Economics powinniśmy zatem spojrzeć na Ziemię z nieco szerszej perspektywy. Tak, aby zrozumieć m.in. zależność między stanem środowiska, a dobrostanem ludzi.
Powinniśmy też porzucić neoliberalne myślenie o jednostce jako Homo oeconomicus – człowieku ekonomicznym – którego nadrzędną siłą napędową jest maksymalizacja zysków. Produkcja i dystrybucja dóbr czy usług powinna być rozproszona i sprawiedliwa. Co więcej – człowiek, który z podniesioną głową wchodzi do wnętrza „pączka”, to człowiek, który pomaga wejść do niego także innym. W całym procesie towarzyszą mu wartości takie jak empatia czy chęć współpracy z innymi ludźmi i naturą. To, co tworzy, powinien tworzyć z myślą o regeneracji ekosystemów (w tym ludzkich). Człowiek, według modelu pączka, wie, że nie stoi ponad naturą, tylko jest od niej zależny.
Ekonomia sama w sobie nie może dotyczyć już tylko ludzi, pojedynczego domu, miasta czy państwa. Musi obejmować wszystkich mieszkańców Ziemi, na całej planecie. Musi dążyć do tego, żeby wszystkim żyło się lepiej.
Jeśli to wam nie wystarcza…
Obejrzyjcie serię krótkich i przystępnych filmików prezentujących najważniejsze założenie Doughnut Economics opracowane przez Doughnut Economics Action Lab. W ustawieniach filmików możecie zmienić język napisów na polski.
1. Zmienić cel
2. Poszerzyć perspektywę
3. Pielęgnować ludzką naturę
4. Zaznajomić się z systemami
5. Projektować, aby dystrybuować
6. Tworzyć, aby regenerować
7. Być agnostycznym wobec wzrostu
8. Ekonomia dla całej planety
Źródła
- [1] Raworth K., 2017: Meet the doughnut: the new economic model that could help end inequality. World Economic Forum [dostęp 04.03.2021].
- [2] Doughnut Economics Action Lab: About Doughnut Economics. Meet the Doughnut and the concepts at the heart of Doughnut Economics [dostęp 05.03.2021].
- [3] Stern D., 2004: The Rise and Fall of the Environmental Kuznets Curve. World Development, 32: 1419-1439.
- [4] Maneejuk N., Ratchakom S., Maneejuk P., Yamaka W., 2020: Does the Environmental Kuznets Curve Exist? An International Study. Sustainability, 12: 1-22.