Pożary na Syberii – skąd się wzięły i jak bardzo są groźne?

9 sierpnia 2019

/

Komentarze: 0

/

Autor: Emilia Obluska

Jeśli podoba Ci się treść na blogu, możesz podziękować za moją pracę stawiając mi wirtualną kawę:

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Od kilku miesięcy, nieustająco, płonie rosyjska tajga. Pożary na Syberii mają miejsce każdego roku, jednak nigdy dotąd na tak ogromną skalę. Ogień strawił już kilka milionów hektarów lasów. W Kraju Krasnojarskim, Buriacji, Jakucji i Obwodzie Irkuckim, gdzie w ciągu ostatniego miesiąca pożary są najsilniejsze, wprowadzono stan wyjątkowy. Mówi się, że taka tragedia może spowodować trwałe zmiany przyrodnicze i klimatyczne. Mimo to, bezczynność służb w gaszeniu ognia została przerwana dopiero teraz, na polecenie prezydenta Rosji. Dlaczego i co z tego wyniknie?

Co robi rząd, kiedy kraj się pali?

Jak podaje Rosyjski Greenpeace, pożary na Syberii zajęły już 4,5 miliona hektarów. Niektóre źródła podają jednak, że od początku roku ogień pochłonął już 13 milionów hektarów syberyjskich lasów, z czego 7 w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Dlaczego zatem służby nie ruszyły do działania zanim pożary osiągnęły takie monstrualne rozmiary? Rozchodzi się głównie o prawo oraz szacunek zysków i strat. Pożary w tej części świata to zjawisko powszechne, dlatego rosyjski rząd nie zawsze wkracza do akcji z pierwszymi płomieniami. Trzeba najpierw uzgodnić, czy taki ruch się opłaca. Prawo zezwala bowiem na niepodejmowanie działań, jeśli potencjalne szkody nie będą duże, a zapobieganie im wygeneruje zbyt wysokie koszty.

Tym razem jednak, zwlekanie w oczekiwaniu na samoistne wygaszenie się płonących lasów nie zadziałało. Służby i wojsko, na polecenie Władimira Putina, wzięły się do roboty dopiero teraz. Do walki z ogniem wysłano 10 samolotów i 10 śmigłowców. W całej akcji bierze udział ok 3,7 tysiąca osób. Nadal jest to niewiele biorąc pod uwagę powierzchnię, która wymaga interwencji. Według Federalnej Agencji Rosyjskich Lasów Państwowych, gaszonych jest zaledwie kilka procent płonących terenów.

Prognozy pogody także nie sprzyjają zapobieganiu postępowi tragedii. Według meteorologów, w najbliższych dniach nie ma co liczyć na deszcz. Spodziewać możemy się z kolei silnych wiatrów, które tylko sprzyjają rozprzestrzenianiu się ognia i utrudniają strażakom jego gaszenie.

Pożary na Syberii zagrażają zdrowiu ludzi

Jeśli już o strażakach mowa – podczas gaszenia ognia tragicznie zginęło już dziewięciu z nich. Na konsekwencje emitowanych przez palące się lasy pyłów i szkodliwych gazów, narażeni są jednak nie tylko oni. Rozprzestrzeniający się na ogromne odległości dym przyczynia się do znacznego pogorszenia jakości powietrza, także w miastach. Tak drastyczny wzrost ilości smogu może mieć opłakane skutki dla zdrowia ich mieszkańców.

Niektórzy twierdzą, że skutki płonięcia Syberii będą odczuwalne jeszcze długo po ustaniu pożarów. Problemem są jednak nie tyle same lasy, co palące się torfowiska. Zawarte w nich pokłady węgla emitują ogromne ilości dwutlenku węgla, które na pewno pozostawią po sobie ślad. Podobna sytuacja miała miejsce w 1997 roku na Borneo, kiedy zapłonęły torfowiska osuszone pod uprawę palmy olejowej. Wtedy do atmosfery przedostało się 13-40% rocznej emisji CO2 pochodzącego ze spalania paliw kopalnych. Bardzo duża ilość ludzi musiała być hospitalizowana. Powtórka tej tragedii miała miejsce zaledwie 4 lata temu. Warto zaznaczyć, że obszary objęte pożarami na azjatyckiej wyspie były znacznie mniejsze od tych na Syberii.

pożary na syberii

Pożary na Syberii są (nie do końca) naturalne

Powiedzmy sobie ponownie – pożary na Syberii (i nie tylko), ogromne połacie płonących lasów i torfowisk, to nic nowego. W momentach suszy wystarczy jedno uderzenie pioruna, żeby doprowadzić do tragedii. W tym roku jednak, lasy są wyjątkowo narażone na rozprzestrzenianie się ognia. Odnotowywane temperatury są wyższe o kilka stopni niż średnie temperatury w ciągu ostatnich trzydziestu lat. Kilka stopni to niewiele, ale wystarczająco, żeby wysuszyć roślinność i ziemię, a tym samym znacznie zwiększyć ryzyko pożarów.

Torfowiska jednak nie byłyby aż tak podatne na zapłon, gdyby nie zabiegi melioracyjne prowadzące do ich osuszenia. Oczywiście nie jest to główny powód znikania zalegającej wody – jako winowajcę wskazuje się także odmarzające warstwy lodowe w glebie, które utrzymywały ją na powierzchni. Teraz, gdy gleba jest przepuszczalna, woda z łatwością w nią wsiąka, pozostawiając powierzchnię suchą i łatwopalną.

Nie wiadomo na ile zapłony były spowodowane naturalnymi zjawiskami, a na ile działalnością ludzką. Władze najbardziej dotkniętych pożarami obszarów zaznaczają jednak, że ludzie mają całkiem spory udział w spowodowaniu katastrofy. Szczególnie ci, którzy wyrzucają niedopałki papierosów z aut przy drogach.

Globalna katastrofa pożarowa

Pożary na Syberii to przerażający żywioł. Rosja nie jest jednak odosobniona, podobne zjawiska, chociaż na nieco mniejszą skalę, mają miejsce teraz także na Alasce, Grenlandii i w Kanadzie. Naukowcy alarmują, że powinniśmy się przyzwyczaić do coraz częstszych tragedii tego typu. Jest to, jak mówią, samonapędzający się proces. Bardzo duże ilości dwutlenku węgla uwalnianego do atmosfery, nie pozostaną bowiem obojętne dla zmian klimatycznych. Przyczyni się on pośrednio, razem z ogromnymi ilościami pyłu, do zatrzymywania ciepła w atmosferze i wzrostu temperatury na Ziemi. W kolejnych latach, tego typu pożarów możemy zatem spodziewać się jeszcze więcej, jeszcze częściej. Zagrażają one zarówno roślinom, zwierzętom, jak i zdrowiu ludzi.

Jeśli podoba Ci się treść na blogu, możesz podziękować za moją pracę stawiając mi wirtualną kawę:

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dodano do koszyka