Hodowla zwierząt na futra to w ostatnich latach coraz bardziej naglący i emocjonujący temat debaty publicznej. Kolejne kraje decydują się na ograniczenia w handlu futrami i funkcjonowaniu ferm futrzarskich lub ich całkowite zamknięcie. Powodów jest wiele – zarówno etycznych (odnośnie zwierząt i ludzi), jak i ekologicznych. Futra naturalne to w nowoczesnym świecie niewiele więcej, niż luksusowa fanaberia, do tego bardzo szkodliwa. Zapraszamy do lektury (i śledzenia źródeł) jeśli chcecie dowiedzieć się dlaczego.
Hodowla zwierząt na futra w Polsce, Europie i na świecie
Pierwszym krajem, który zakazał hodowli zwierząt futerkowych – już w 2000 roku – była Wielka Brytania [1]. W ślad za nią, 5 lat później, poszła Austria. W 2012 roku Holandia, na tamten moment jeden z największych producentów futer, zobowiązała się pozbyć hodowli do 2024 roku. Do grona państw wolnych od ferm futrzarskich dołączyła (lub oficjalnie postanowiła dołączyć w najbliższej przyszłości) też Japonia, Chorwacja, Słowenia, Macedonia, Bośnia i Hercegowina, Serbia, Słowacja, Norwegia, Irlandia, Luksemburg, Belgia, Czechy, a częściowo także Francja, Dania i Nowa Zelandia (zakaz hodowli konkretnego gatunku zwierząt futerkowych). Niektóre miejsca na świecie, jak Indie, Sao Paulo, czy wybrane stany USA, wprowadziły zakaz importu lub handlu futrem.
Mimo rosnącej liczby ograniczeń w produkcji i sprzedaży futra w krajach zamożnych, najwięcej zwierzęcych futer trafiających na światowy rynek nadal produkuje się w Europie. Nawet 50% z nich pochodzi z naszego kontynentu [2]. Największy w tym udział mają: Dania z 1533, Polska z 1144 i Finlandia z 914 fermami lisów, norek, szopów i szynszyli (dane z 2016 roku – inne źródła sugerują, że w Polsce liczby te maleją [2]). Po Europie, hodowla zwierząt na futra na największą skalę odbywa się w Chinach (chociaż, jak podają niektóre źródła, ilość ferm i zwierząt futerkowych w tym rejonie jest mocno niedoszacowana) [3].
Co na ten temat uważa opinia publiczna?
Futro jest dzisiaj towarem luksusowym, bynajmniej nie niezbędnym do życia w komforcie. Jest modową zachcianką – i jako taka jest w dużej mierze postrzegany. Jak się okazuje, co w konsekwencji często ma odzwierciedlenie w prawie, większość mieszkańców Europy jest przeciwna hodowaniu zwierząt futerkowych dla tak błahego celu [4]. Wyliczanka zaczyna się od Francji z 51% mieszkańców przeciwnych hodowli zwierząt na futra, przez Ukrainę, Danię, Finlandię, Łotwę, Polskę, Litwę, Norwegię, Estonię, Słowację, Chorwację, Wielką Brytanię, Bułgarię, Szwecję, Grecję, Austrię, Irlandię, Czechy, Holandię, Szwajcarię, Belgię i Niemcy, kończąc na Włochach z 91% sprzeciwem.
Hodowla zwierząt na futra jest niepotrzebna, co wydaje się stosunkowo istotne, także zdaniem lokalnych społeczności, które na co dzień mają styczność z fermami futrzarskimi [5]. Ponad połowa mieszkańców obszarów (zarówno wsi, jak i miast), na których zlokalizowane są fermy, popiera wprowadzenie zakazu ich funkcjonowania. Mieszkańcy z własnej inicjatywy organizują protesty, a ci, którzy w nich nie uczestniczą, ale o nich słyszeli, w zdecydowanej większości popierają je.
Dobrostan zwierząt na fermach futrzarskich
Hodowla zwierząt na futra traci poparcie głównie za sprawą śledztw na fermach, które co jakiś czas ujawniają pogwałcenia wytycznych dotyczących dobrostanu zwierząt (które, naszym zdaniem, i tak są niewystarczające). Dzięki zaangażowaniu organizacji pozarządowych i powstających z ich inicjatywy filmom i raportom [6], na światło dziennie wychodzą takie zaniechania jak brak dostępu do wody, czy niezadaszone i zbyt małe klatki uniemożliwiające przyjęcie naturalnej pozycji ciała oraz ich konsekwencje, w tym liczne, nieleczone okaleczenia, deformacje kończyn, kanibalizm a nawet martwe, rozkładające się zwierzęta w klatkach lub ich pobliżu.
Z pewnością istnieją fermy, na których takie zaniedbanie nie jest codziennością. Nie znaczy to jednak, że zwierzęta są wolne od cierpienia. Zakładając nawet wzorowe trzymanie się przez hodowców przepisów, są one bardzo ogólnikowe i nie uwzględniają biologii zwierząt hodowanych na futra. Jeśli weźmiemy pod uwagę wymagania gatunkowe, hodowla zwierząt na futra nie jest w stanie zapewnić zwierzętom dobrostanu.
Biologia zwierząt, a warunki na fermach
Szczególne wątpliwości budzi przetrzymywanie na fermach zwierząt drapieżnych, czyli lisów, norek i jenotów. Są to nadal zwierzęta dzikie, których selekcja przebiega raczej w kierunku cech związanych z jakością i ilością futra, niż łagodnością czy umiejętnością wchodzenia w interakcje z ludźmi i życia w zamknięciu (co ma miejsce w przypadku zwierząt udomowionych). Ich wymagań behawioralnych nie da się zaspokoić w obrębie fermy futrzarskiej [6], [7].
Zarówno lisy, jenoty jak i norki, to zwierzęta, które prowadzą samotniczy tryb życia (w pary łączą się okresowo). Na fermach pozostają w bardzo bliskim kontakcie, niekiedy bez możliwości uniknięcia konfrontacji (stąd m.in. wzmożona agresja między osobnikami czy kanibalizm). Drapieżniki, co bezpośrednio wynika z ich sposobu żerowania, potrzebują dużej ilości ruchu i dużej przestrzeni. W sposób oczywisty jest to niemożliwe do zapewnienia w klatce (stąd obecne na niemal każdej fermie stereotypie). Jenot, dla przykładu, w naturze zajmuje terytorium o średniej wielkości nieco ponad 1 km2; lis ok. 10 km2. Na fermie przestrzeni mają zazwyczaj nie więcej niż 1m2.
Norki amerykańskie, jako ssaki ziemno-wodne, zamknięte w metalowej klatce cierpią podwójnie. Zdecydowana większość ferm nie zapewnia im dostępu do zbiornika z wodą, nie mają zatem możliwości wykonywać jednej z najważniejszych dla nich czynności – pływania. Wiąże się to dla tych zwierząt z ogromnym stresem [8]. Hodowla zwierząt na futra pogwałca także dobrostan zwierząt roślinożernych. Zachowania stereotypowe (wygryzanie i wylizywanie futra, stałe powtarzanie pewnej sekwencji ruchów, “fikołki” itd.) dotyczą w dużym stopniu np. szynszyli.
Zwierzęta futerkowe objęte są oczywiście ogólnym prawodawstwem UE dotyczącym dobrostanu zwierząt, transportu i uboju, ale szczegółowe przepisy na poziomie Unii dotyczące utrzymania poszczególnych gatunków, określające standardy zachowania ich dobrostanu są deficytowe [7]. Zajmuje się tym, dopiero od trzech lat, Europejskie Stowarzyszenie Hodowców Zwierząt Futerkowych (EFBA, z ang. European Fur Breeders’ Association) za pośrednictwem programu WelFur.
WelFur w praktyce
Program WelFur – zainicjowany przez EFBA w 2009 r. w odpowiedzi na rosnący sprzeciw wobec ferm futrzarskich – ma za pośrednictwem niezależnych organizacji oceniać dobrostan zwierząt na fermach i na tej podstawie wydawać certyfikaty poświadczające o przestrzeganiu ujednoliconych standardów. Od 2017 roku program ten miał objąć wszystkie fermy w Unii Europejskiej.
W praktyce jednak program jest szeroko krytykowany ze względu na zaniżone standardy, które jedynie wzmacniają istniejący na fermach – niezbyt satysfakcjonujący – status quo oraz ze względu na częste powiązania właścicieli ferm z firmami audytowymi [7]. W przygotowaniu protokołów oceny dobrostanu zwierząt nie wzięto pod uwagę opinii publicznej, która – jak twierdzą badacze – to, co WelFur określa mianem “najlepszej praktyki”, nadal uznaje za niedopuszczalne. Zbiorcza ocena dobrostanu na podstawie licznych zmiennych może dawać też niejasne wyniki i maskować poważne zaniechania jednych aspektów dobrymi wynikami w innych. Co więcej, niespełnienie wymagań dobrostanowych względem zwierząt, a więc nieuzyskanie certyfikatu, przeważnie nie wiąże się z realnymi konsekwencjami dla właścicieli hodowli.
Kulejące kontrole na fermach futrzarskich
Fermy futrzarskie mają tendencję do wymykania się konsekwencjom nieprawidłowości w utrzymaniu zwierząt lub przestrzeganiu norm środowiskowych. Kontrole weterynaryjne nie są bowiem w stanie ich wychwycić. Pomijając przypadki, kiedy właścicielem (lub bliskim krewnym) fermy jest osoba z wykształceniem weterynaryjnym, która podpisuje dokumenty samodzielnie [6], dokładnej kontroli dobrostanu zwierząt na fermie np. norek nie da się wykonać ze względów czysto logistycznych.
Średni czas kontroli fermy futrzarskiej z zakresu dobrostanu zwierząt, to nieco ponad 86 min. Dla dużych ferm, które mieszczą np. 50 tysięcy norek amerykańskich, nie jest możliwe nawet mrugnięcie okiem w kierunku każdego zwierzęcia. Gdyby na jednego osobnika miała przypadać zaledwie sekunda obserwacji, cała kontrola na takiej fermie musiałaby trwać prawie 14 godzin non stop [6]. Jest to po prostu niemożliwe. Niedokładna i wybiórcza obserwacja daje duże pole do nadużyć.
Nadużycia te co pewien czas raportuje Najwyższa Izba Kontroli [9]. Jak się okazuje, “Wyznaczone do kontroli instytucje nie współpracują ze sobą tak, jak powinny: mają rozbieżne dane i nie wymieniają się informacjami. Wykorzystują to niektórzy właściciele ferm i, w zgodzie z prawem, dzielą „na papierze” duże fermy na mniejsze. Podlegają dzięki temu mniej rygorystycznym przepisom, co sprawia, że ich fermy są bardzo uciążliwe dla sąsiadów i środowiska”.
Hodowle zwierząt futerkowych zagrażają środowisku
Jednym z głównych zagrożeń, jakie dla środowiska stwarza hodowla zwierząt na futra, jest niepoprawna utylizacja odchodów. Nie trzeba mieć bujnej wyobraźni, żeby zdawać sobie sprawę jak dużo obornika powstaje na fermie z kilkoma lub kilkudziesięcioma tysiącami zwierząt. Niewłaściwe magazynowanie tego typu zanieczyszczeń (nierzadko po prostu pod klatkami) lub niezgodne z prawem odprowadzanie ścieków do okolicznych zbiorników, cieków wodnych czy na łąki stwarza poważne zagrożenie dla bioróżnorodności i zdrowia człowieka [9]. Jeśli bowiem dojdzie do zanieczyszczenia wód gruntowych (np. związkami azotu) – z takiej wody korzystamy również my. Na 20 skontrolowanych przez NIK w 2015 roku wielkoprzemysłowych ferm zwierząt futerkowych, nieprawidłowości stwierdzono w 15.
Kolejnym, nie mniejszym problemem, są ucieczki zwierząt z ferm futrzarskich. Zazwyczaj dotyczy to norki amerykańskiej, która dla europejskich ekosystemów jest gatunkiem obcym, inwazyjnym, który wypiera gatunki rodzime z ich naturalnych siedlisk. Dzikożyjące w Danii norki, poddane badaniom genetycznym, w 80% przypadków okazały się być uciekinierami z ferm [10]. Celem hodowli na futro do Europy sprowadzony został także szop pracz, który coraz chętniej zasiedla tutejsze lasy i obrzeża miast. Za taki stan rzeczy po części odpowiedzialne są z pewnością nieprzemyślane i impulsywne akcje uwalniania zwierząt przez aktywistów, raporty z ferm pokazują jednak, że ich teren zazwyczaj nie jest wystarczająco zabezpieczony, żeby zapobiec przypadkowym ucieczkom – a te zdarzają się często [6].
Futra (nie)naturalne
Koronnym argumentem zwolenników futer i przedstawicieli branży futrzarskiej za utrzymaniem obecnego stanu rzeczy jest stwierdzenie, że futro ze zwierząt jest naturalne i mniej szkodliwe niż futro sztuczne. Oczywiście, materiały syntetyczne nie są dobrą alternatywą. Promowanie futer zwierzęcych jako “naturalnych”, a więc nieszkodliwych, jest jednak co najmniej naciąganiem rzeczywistości.
Z przeprowadzonej w 2011 roku analizy [11] porównującej ślad ekologiczny różnych tekstyliów wynika, że futro – w tym przypadku z norek – ma większy wpływ na 17 z 18 branych pod uwagę zagadnień środowiskowych, w tym zmiany klimatu, eutrofizację i emisje toksycznych substancji. Futro wypadło w porównaniu gorzej niż m.in. akryl czy poliester. Co ciekawe, reklama stworzona kilka lat temu przez European Fur Breeders’ Association przekonująca wprost, że futra zwierzęce są ekologiczne, musiała zostać wycofana. ASA (The Advertising Standards Authority), organizacja zajmująca się etyką reklamy zdecydowała, że nie ma podstaw na poparcie proekologicznych haseł zawartych w materiałach promocyjnych [12].
Hodowla zwierząt na futra, a prawa człowieka
Fermy futrzarskie to nie tylko dobrostan zwierząt i konsekwencje środowiskowe. Mają jeszcze jeden, zadziwiająco często pomijany wymiar – prawa człowieka. Hodowla zwierząt na futra nie sprzyja bowiem ani mieszkańcom pobliskich miejscowości, ani pracownikom ferm.
Jak się żyje w pobliżu fermy?
Wspominaliśmy wcześniej, że ludzie mieszkający w pobliżu ferm futrzarskich protestują przeciwko nim i popierają zakaz hodowli zwierząt na futra. Teraz jest czas, żeby wytłumaczyć dlaczego.
Ogromna ilość często niepoprawnie składowanych i utylizowanych odchodów, o czym również pisaliśmy wyżej, to – jak łatwo sobie wyobrazić – uciążliwy odór. Tym bardziej, że fermy futrzarskie zazwyczaj tworzą zagłębia (m.in. w okolicy takich miejscowości jak Czerniejewo, Nowogard czy Koźmin Wielkopolski) z kilkoma lub kilkudziesięcioma obiektami tego typu skupionymi na stosunkowo niewielkim obszarze [5]. Odór z ferm jest, w zależności od różnych zmiennych jak np. kierunek wiatru, średnio wyczuwalny w promieniu ok. 2km. Jest to czynnik zauważalny w pierwszej kolejności i najbardziej uciążliwy dla osób przebywających w pobliżu. Lokalne zanieczyszczenie środowiska ma równie duży wpływ na dobrobyt mieszkańców okolic ferm. Fermy futerkowe to bowiem jedno z głównych źródeł emisji amoniaku [13], który rozprzestrzeniając się w powietrzu stanowi zagrożenie dla zdrowia.
Pracownicy na fermach futrzarskich
Dużo większe konsekwencje ekspozycji na szkodliwe dla zdrowia substancje ponoszą jednak pracownicy ferm futrzarskich. Powietrze na fermach osiąga niebezpieczne stężenia amoniaku, benzenu, toluenu i ksylenów [13]. Są one nie tylko uciążliwe zapachowo, ale także toksyczne i drażniące. Skutki zdrowotne kontaktu ze szkodliwymi substancjami u pracowników ferm futrzarskich są różnorodne – od zaburzeń emocjonalnych, przez bóle głowy, po problemy z układem oddechowym [13].
Co więcej, intensywny rozwój przemysłu futrzarskiego zdaje się nie mieć pozytywnego wpływu na lokalny rynek pracy, mimo, że dużo ludzi podejmuje pracę na fermach [5]. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że – jak relacjonują sami pracownicy – praca na fermie jest wyjątkowo nieprzyjemna. Pomijając niezbyt zachęcające warunki higieniczne i sanitarne w miejscu pracy, częstym problemem są nadgodziny, pogryzienia przez zwierzęta czy niska temperatura w okresie zimowym. Jest to pewnego rodzaju zarobkowa deska ratunku, którą porzuca się tak szybko, jak tylko pojawi się alternatywna oferta pracy. Na fermach podobno nikt, kogo nie zmusza do tego trudna sytuacja, pracować nie chce [5].
Być może dlatego, między innymi, oferty pracy na fermach często kierowane są do pracowników z zagranicy (głównie Ukrainy), którym oferuje się dużo gorsze warunki i niższą płacę. Mogą zarobić oni ok. 8-9 zł netto za godzinę pracy, przez 10-14 godzin dziennie i 6 dni w tygodniu [5]. O umowie o pracę nie warto nawet wspominać.
Zdrowotne konsekwencje noszenia futra
Na kontakt z groźnymi toksynami narażone są także – a może przede wszystkim – osoby zajmujące się preparacją futer. Skóry ze zwierząt, zanim trafią do przemysłu odzieżowego, muszą zostać odpowiednio zabezpieczone przed rozkładem. Na tym etapie używa się sporej ilości chemikaliów. Większość (z pewnością jednak nie wszystkie) zakładów zajmujących się wyprawianiem futer zapewnia swoim pracownikom odpowiednie zabezpieczenia przed toksycznymi substancjami, ale co z konsumentami?
W ciągu ostatnich kilkunastu lat, z inicjatywy organizacji pozarządowych, w Europie i USA przebadano ubrania z futrzanymi elementami od kilkunastu znanych marek odzieżowych. Za każdym razem wynik był taki sam – niebezpieczne stężenia toksycznych związków, w tym formaldehydu, chromu sześciowartościowego oraz tlenku chromu (III) [14], [15]. Związki te, w kontakcie ze skórą, wykazują działanie kancerogenne i mutagenne. Powodują też alergie. Na tym etapie warto zaznaczyć, że badane próbki pochodziły z ubrań przeznaczonych dla niemowląt i dzieci.
Branża futrzarska w Europie chyli się ku upadkowi
Wszystkie te etyczne, ekologiczne i zdrowotne aspekty ferm futrzarskich sprawiają, że hodowla zwierząt na futra traci na popularności. Coraz bardziej świadomi konsumenci w krajach europejskich po prostu nie chcą kupować futer zwierzęcych. Dlatego też większość produkowanych w Europie futer trafia na eksport do Chin (oraz Rosji), które są największym ich importerem i konsumentem.
Mimo to, już w 2015 roku mieliśmy na rynku europejskim do czynienia z nadprodukcją futer. Ich podaż znacznie przerosła (stale malejący) popyt [16]. Trend ten, między innymi w wyniku ostatnich doniesień o powiązaniach ferm przemysłowych z rozwojem pandemii [17], będzie się prawdopodobnie pogłębiał.
Jeśli nie godzicie się na kontynuowanie hodowli zwierząt na futra, podpisujcie petycje, wspierajcie lokalne protesty i edukujcie innych. Nacisk społeczny i świadomość konsumencka jest ogromną siłą.
Źródła
- [1] Fur Free Alliance: Fur bans (dostęp 12.11.2020).
- [2] Wiltowska B., 2020: The Polish fur industry is in crisis. Anima International (dostęp 12.11.2020).
- [3] Lung Y., Lin S., 2019: China’s fur trade and its position in the global fur industry. ACT Asia.
- [4] Fur Free Alliance: Public opinion (dostęp 12.11.2020).
- [5] Marcinkowski T., Urbański J., 2018: The Attitude of Local Residents Towards Fur Farms in Poland. Zachodni Ośrodek Badań Społecznych i Ekonomicznych.
- [6] Kozłowska M., Jastrzębski M., Kolawa M., Sobótka M., Żuchniewicz A., Wierzbicki M., 2017: Raport na temat przemysłu futrzarskiego w Polsce. Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
- [7] Pickett H., Harris S., 2015: The Case Against Fur Factory Farming. A Scientific Review of Animal Welfare Standards and ‘WelFur’.
- [8] Mason G.J., Cooper J., Clarebrough C., 2001: Frustrations of fur-farmed mink. Nature, 410: 35–36.
- [9] NIK, 2015: NIK o fermach zwierząt (dostęp 12.11.2020).
- [10] Hammershøj M., 2004: Population ecology of free-ranging American mink Mustela vison in Denmark.
- [11] Bijleveld M., Korteland M., Sevenster M., 2011: The environmental impact of mink fur production. CE Delft report.
- [12] Sweney M., 2012: 'Eco-friendly’ fur ad banned. The Guardian (dostęp 23.11.2020).
- [13] Nowakowicz-Dębek B., 2016: Study on the chemical composition of the air in fur animal farms – Badanie składu chemicznego powietrza w fermach zwierząt futerkowych. PRZEMYSŁ CHEMICZNY, 1: 92-94.
- [14] Fur Free Alliance: Toxic fur (dostęp 12.11.2020).
- [15] Rawicki P., 2017: Futro – naturalne czy może toksyczne? Otwarte Klatki (dostęp 23.11.2020).
- [16] Fur Europe Annual report, 2015 (dostęp 23.11.2020).
- [17] Briggs H., 2020: 'Mutant coronavirus’ seen before on mink farms, say scientists. BBC News (dostęp 23.11.2020).