Mięso z probówki – duże nadzieje, spore przeszkody

17 maja 2021

/

Komentarze: 0

/

Autor: Emilia Obluska

Wyobraźcie sobie świat, w którym radość z jedzenia steka nie wiąże się z cierpieniem i śmiercią czującej istoty. Świat, w którym zwierzęta hodowlane nie są już głównym elementem ziemskiej biomasy, a dzika przyroda ma w końcu przestrzeń, by rozkwitać. Brzmi jak utopia – a jednak naukowcy pracują już nad komercjalizacją rozwiązania, które ma potencjał ją urzeczywistnić. Mięso z probówki to według wielu specjalistów i entuzjastów obietnica rozwiązania środowiskowych i etycznych problemów związanych z przemysłową hodowlą zwierząt. Mimo to – przynajmniej na ten moment – jest to droga wyboista, z wieloma przeszkodami i wątpliwościami.

Po co nam taki wynalazek?

Hodowla przemysłowa zwierząt jest, delikatnie rzecz ujmując, szkodliwa dla środowiska. Generuje duże ilości zanieczyszczeń, gazów cieplarnianych, zużywa ogromne ilości zasobów. Wymaga też bardzo dużo przestrzeni – aż 77% powierzchni Ziemi zajętej na potrzeby rolnictwa zagarnięte jest pod produkcję zwierzęcą (w tym uprawy roślin paszowych). Niestety, przy tym produkty odzwierzęce zapewniają zaledwie 18% kalorii i 37% białka spożywanego w skali globalnej [1]. Niezbyt wydajny system, prawda?

przemysłowa hodowla zwierząt

Szczególnie przy rosnących wymaganiach żywieniowych stale zwiększającej się liczby ludzi na świecie. Ludzi, którzy w większości wciąż dalecy są od idei odżywiania roślinnego i nie zamierzają rezygnować z mięsa. Nawet więcej – według FAO, do 2050 roku popyt na mięso może wzrosnąć jeszcze o 70%. W obecnym modelu produkcji zwierzęcej jest to po prostu widmo katastrofy ekologicznej. Tutaj z pomocą przychodzi właśnie mięso z probówki. Dzięki niemu niwelujemy problem zanieczyszczeń, emisji, zużytych zasobów i przestrzeni, którą można będzie zwrócić naturze. Naturalnie zapobiegamy też niepotrzebnemu cierpieniu miliardów zwierząt.

Oczywiście przy założeniu, że mięso z laboratorium z czasem zastąpi mięso tradycyjne, a nie pozostanie jedynie ciekawostką dla najbogatszych.

Szanse i przeszkody w popularyzacji mięsa in vitro

Mięso z probówki ma bardzo wiele zalet i w niektórych aspektach sporą przewagę nad mięsem pozyskiwanym bezpośrednio od zwierząt. Przede wszystkim – zdrowie publiczne. Produkcja takiego mięsa odbywa się w warunkach laboratoryjnych, ściśle kontrolowanych i sterylnych. Zniwelowane jest zatem ryzyko obecności pasożytów czy chorób zakaźnych. Co więcej, wartości odżywcze takiego mięsa mogą być wyższe, niż mięsa tradycyjnego. Możliwa jest manipulacja profilem aminokwasów i tłuszczów w nim zawartych, można też wzbogacać je w witaminy, minerały i związki bioaktywne [2]. Z tego względu może stanowić też pewnego rodzaju żywność funkcjonalną.

mięso z probówki

Ale powiedzmy sobie szczerze, ludzie nie jedzą mięsa dla zdrowia. To raczej coś, co cieszy kubki smakowe – z tym, że cieszy je nieco mniej, jeśli mamy świadomość konsekwencji ekologicznych hodowli przemysłowej. W przypadku mięsa laboratoryjnego ekologiczne wyrzuty sumienia przestają być problemem. Wielkoskalowa produkcja mięsa z probówki wymagałaby o 99% mniej przestrzeni, zużywała o 82–96% mniej wody i emitowała o 78-96% mniej gazów cieplarnianych niż produkcja mięsa w sposób tradycyjny [3]. Wraz z jej komercjalizacją z pewnością spadłoby też zużycie pestycydów, środków biobójczych i czynników wzrostu [2]. “By” ponieważ wszystko to są na razie tylko szacunki.

Istnieje bowiem kilka problemów z popularyzacją mięsa z laboratorium. Pierwszym z nich jest niska wydajność i wciąż wysoka cena samego procesu produkcyjnego (chociaż ta sukcesywnie spada). Wyzwaniem jest też odtworzenie tkanek zwierzęcych tak, żeby smakowo i organoleptycznie rzeczywiście przypominały to, do czego przyzwyczajeni są ludzie jedzący mięso. Naukowcy cały czas szukają najbardziej odpowiednich komórek starterowych, najbardziej wydajnego medium i – jak sami przyznają – jeszcze daleka droga przed nimi [4].

Mięso z probówki, ale najpierw ze zwierzęcia

Pozostaje jeszcze jedna problematyczna kwestia. Wyhodowanie mięsa in vitro, poza organizmem, w laboratorium, wymaga najpierw pobrania odpowiednich tkanek od zwierzęcia. Mimo, że w teorii komórki wykorzystywane w tym procesie mogą się mnożyć nieskończoną ilość razy, póki co do wyprodukowania mięsa w laboratorium nadal potrzebujemy żywego zwierzęcia. Nawet przy najbardziej wydajnych systemach, w których z kilku komórek starterowych można by uzyskać tony mięsa [5], nie da się pominąć tego etapu.

krowy mleczne

Co więcej, komórki nie namnażają się przecież w próżni. Muszą mieć źródło substancji odżywczych i substancji funkcjonalnych – muszą być osadzone w jakimś medium. Niestety, do tej pory najbardziej wydajnym i najpowszechniej używanym medium jest płodowa surowica bydlęca [2]. Oczywiście istnieją alternatywy, być może nawet lepsze (np. bazujące na ekstraktach z grzybów lub cyjanobakterii), ale ich implementacja na dużą skalę wymaga czasu i dodatkowych badań [2].

Pewne wątpliwości etyczne, chociaż zniwelowane do minimum, nadal są zatem integralnym elementem “czystego mięsa”.

Nieetyczne, eksperymentalne, sztuczne mięso (czyli czemu mamy opory?)

Z tego względu niektóre środowiska mają wątpliwości. Mowa tutaj zarówno o wyznawcach poszczególnych religii, jak i osobach, które decydują się na weganizm ze względów etycznych. Chociaż, utylitarnie, mięso z probówki byłoby druzgocącą poprawą w kontekście praw zwierząt, według niektórych pozostaje rozwiązaniem gorszym, niż rezygnacja z mięsa w ogóle. Jest droższe, mniej inkluzywne i wymaga zaangażowania dużych środków zanim w ogóle stanie się powszechnie dostępne. Przypomina to nieco starcie między zwolennikami zrównoważonego rozwoju, a zwolennikami postwzrostu.

czyste mięso

Jak wynika z badań, weganie rozpoznają więcej pozytywnych aspektów czystego mięsa, ale sami są mniej chętni go spróbować, niż osoby jedzące produkty odzwierzęce [6]. Mimo to, resztki wątpliwości etycznych to tylko szczyt góry lodowej. Największymi, psychologicznymi progami zwalniającymi rozwój mięsa z laboratorium są neofobia, konserwatyzm polityczny i brak zaufania do naukowców [6]. Ludzie często krytykują je za brak odniesienia do “naturalności”, sztuczność, za bycie wynikiem “zabawy w boga”. Spora część obaw wciąż dotyczy potencjalnych modyfikacji genetycznych, ale także konsekwencji społeczno-ekonomicznych (w kontekście osób zatrudnionych w rolnictwie). Wielu ludzi odstrasza też po prostu cena takiego “wynalazku”.

Ile kosztuje mięso z probówki?

Mięso z probówki jest – na ten moment – drogie. To towar w pewien sposób luksusowy. Jest to naturalnie wynik słabej komercjalizacji tego rozwiązania – naukowcy jasno zaznaczają jednak, że ma ono szansę osiągnąć niższą cenę, niż mięso tradycyjne [2]. Mogłoby zatem stosunkowo szybko wyzbyć się etykietki towaru luksusowego i rozpowszechnić się wszędzie tam, gdzie dzisiaj dostęp do żywności jest ograniczony.

Pierwszy wyprodukowany laboratoryjnie burger kosztował 300 tysięcy dolarów. Naukowcy z University of Maastricht odpowiedzialni za jego wytworzenie, zaledwie dwa lata później, w 2015 roku, obniżyli koszt produkcji do 11,36 $ [2]. Mimo, że nie mamy jeszcze technologii umożliwiającej produkcję mięsa in vitro na masową skalę, daje to nadzieję na szybki postęp. Daje wręcz perspektywę, bo w kwestii czystego mięsa naprawdę dużo się dzieje [4]. Uniwersytety prześcigają się w projektach naukowych, firmy coraz częściej dostają granty na rozwój innowacji, a startupy z nowymi, świeżymi pomysłami wyrastają jak przysłowiowe grzyby po deszczu.

mięso z laboratorium

Oprócz rosnącej liczby uczelni wyższych, na świecie funkcjonuje dzisiaj ok. 70 firm i startupów zaangażowanych w rozwój rolnictwa komórkowego [7]. W mięso z probówki coraz chętniej inwestują celebryci i znane osobistości – takie, jak np. Bill Gates czy Richard Branson [8]. Kolejne państwa – m.in. Chiny, Japonia, Belgia, Francja, Dania – wprowadzają regulacje ułatwiające rozwój innowacji w tym zakresie. Pod koniec ubiegłego roku Singapur, jako pierwszy kraj na świecie, zezwolił na komercyjną sprzedaż mięsa z probówki, a pionierska restauracja serwująca kurczaka z laboratorium funkcjonuje od niedawna w Izraelu.

Na stagnację nie możemy narzekać – ale jeszcze długa i kręta droga przed nami, zanim mięso in vitro doścignie mięso tradycyjne.

Źródła

  • [1] Ritche H., Roser M., 2020: Environmental impacts of food production. Our World in Data [dostęp 12.05.2021].
  • [2] Sergelidis D., 2019: Lab Grown Meat: The Future Sustainable Alternative to Meat or a Novel Functional Food? Biomedical Journal of Scientific & Technical Research, 17: 12440-12444.
  • [3] Tuomisto H.L., Teixeira de Mattos M.J., 2011: Environmental Impacts of Cultured Meat Production, Environmental Science & Technology, 45:, 6117-6123.
  • [4] Dolgin E., 2020: Will cell-based meat ever be a dinner staple? Nature Outlook Sustainable nutrition, 588: 64-67.
  • [5] Suthar T., Devkatte A., 2020: Glimpses on Lab-Grown Meat. Food and Agriculture Spectrum Journal, 1: 1-3.
    [6] Wilks M., Phillips C.J.C., Fielding K., Hornsey M.J., 2019: Testing potential psychological predictors of attitudes towards cultured meat. Appetite, 136: 137-145.
  • [7] Proveg, 2020: What is cellular agriculture? [dostęp 17.05.2021].
  • [8] Leary K., 2017: Bill Gates and Richard Branson Invest in Lab-Grown Meat Startup. Futurism [dostęp 17.05.2020].

Jeśli podoba Ci się treść na blogu, możesz podziękować za moją pracę stawiając mi wirtualną kawę:

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Dodano do koszyka