
Wyobraźcie sobie świat, w którym radość z jedzenia steka nie wiąże się z cierpieniem i śmiercią czującej istoty. Świat, w którym zwierzęta hodowlane nie są już głównym elementem ziemskiej biomasy, a dzika przyroda ma w końcu przestrzeń, by rozkwitać. Brzmi jak utopia – a jednak naukowcy pracują już nad komercjalizacją rozwiązania, które ma potencjał ją urzeczywistnić. Mięso z probówki to według wielu specjalistów i entuzjastów obietnica rozwiązania środowiskowych i etycznych problemów związanych z przemysłową hodowlą zwierząt. Mimo to – przynajmniej na ten moment – jest to droga wyboista, z wieloma przeszkodami i wątpliwościami.
Spis treści
Po co nam taki wynalazek?
Hodowla przemysłowa zwierząt jest, delikatnie rzecz ujmując, szkodliwa dla środowiska. Generuje duże ilości zanieczyszczeń, gazów cieplarnianych, zużywa ogromne ilości zasobów. Wymaga też bardzo dużo przestrzeni – aż 77% powierzchni Ziemi zajętej na potrzeby rolnictwa zagarnięte jest pod produkcję zwierzęcą (w tym uprawy roślin paszowych). Niestety, przy tym produkty odzwierzęce zapewniają zaledwie 18% kalorii i 37% białka spożywanego w skali globalnej [1]. Niezbyt wydajny system, prawda?
Szczególnie przy rosnących wymaganiach żywieniowych stale zwiększającej się liczby ludzi na świecie. Ludzi, którzy w większości wciąż dalecy są od idei odżywiania roślinnego i nie zamierzają rezygnować z mięsa. Nawet więcej – według FAO, do 2050 roku popyt na mięso może wzrosnąć jeszcze o 70%. W obecnym modelu produkcji zwierzęcej jest to po prostu widmo katastrofy ekologicznej. Tutaj z pomocą przychodzi właśnie mięso z probówki. Dzięki niemu niwelujemy problem zanieczyszczeń, emisji, zużytych zasobów i przestrzeni, którą można będzie zwrócić naturze. Naturalnie zapobiegamy też niepotrzebnemu cierpieniu miliardów zwierząt.
Oczywiście przy założeniu, że mięso z laboratorium z czasem zastąpi mięso tradycyjne, a nie pozostanie jedynie ciekawostką dla najbogatszych.
Szanse i przeszkody w popularyzacji mięsa in vitro
Mięso z probówki ma bardzo wiele zalet i w niektórych aspektach sporą przewagę nad mięsem pozyskiwanym bezpośrednio od zwierząt. Przede wszystkim – zdrowie publiczne. Produkcja takiego mięsa odbywa się w warunkach laboratoryjnych, ściśle kontrolowanych i sterylnych. Zniwelowane jest zatem ryzyko obecności pasożytów czy chorób zakaźnych. Co więcej, wartości odżywcze takiego mięsa mogą być wyższe, niż mięsa tradycyjnego. Możliwa jest manipulacja profilem aminokwasów i tłuszczów w nim zawartych, można też wzbogacać je w witaminy, minerały i związki bioaktywne [2]. Z tego względu może stanowić też pewnego rodzaju żywność funkcjonalną.
Ale powiedzmy sobie szczerze, ludzie nie jedzą mięsa dla zdrowia. To raczej coś, co cieszy kubki smakowe – z tym, że cieszy je nieco mniej, jeśli mamy świadomość konsekwencji ekologicznych hodowli przemysłowej. W przypadku mięsa laboratoryjnego ekologiczne wyrzuty sumienia przestają być problemem. Wielkoskalowa produkcja mięsa z probówki wymagałaby o 99% mniej przestrzeni, zużywała o 82–96% mniej wody i emitowała o 78-96% mniej gazów cieplarnianych niż produkcja mięsa w sposób tradycyjny [3]. Wraz z jej komercjalizacją z pewnością spadłoby też zużycie pestycydów, środków biobójczych i czynników wzrostu [2]. “By” ponieważ wszystko to są na razie tylko szacunki.
Istnieje bowiem kilka problemów z popularyzacją mięsa z laboratorium. Pierwszym z nich jest niska wydajność i wciąż wysoka cena samego procesu produkcyjnego (chociaż ta sukcesywnie spada). Wyzwaniem jest też odtworzenie tkanek zwierzęcych tak, żeby smakowo i organoleptycznie rzeczywiście przypominały to, do czego przyzwyczajeni są ludzie jedzący mięso. Naukowcy cały czas szukają najbardziej odpowiednich komórek starterowych, najbardziej wydajnego medium i – jak sami przyznają – jeszcze daleka droga przed nimi [4].
Mięso z probówki, ale najpierw ze zwierzęcia
Pozostaje jeszcze jedna problematyczna kwestia. Wyhodowanie mięsa in vitro, poza organizmem, w laboratorium, wymaga najpierw pobrania odpowiednich tkanek od zwierzęcia. Mimo, że w teorii komórki wykorzystywane w tym procesie mogą się mnożyć nieskończoną ilość razy, póki co do wyprodukowania mięsa w laboratorium nadal potrzebujemy żywego zwierzęcia. Nawet przy najbardziej wydajnych systemach, w których z kilku komórek starterowych można by uzyskać tony mięsa [5], nie da się pominąć tego etapu.
Co więcej, komórki nie namnażają się przecież w próżni. Muszą mieć źródło substancji odżywczych i substancji funkcjonalnych – muszą być osadzone w jakimś medium. Niestety, do tej pory najbardziej wydajnym i najpowszechniej używanym medium jest płodowa surowica bydlęca [2]. Oczywiście istnieją alternatywy, być może nawet lepsze (np. bazujące na ekstraktach z grzybów lub cyjanobakterii), ale ich implementacja na dużą skalę wymaga czasu i dodatkowych badań [2].
Pewne wątpliwości etyczne, chociaż zniwelowane do minimum, nadal są zatem integralnym elementem “czystego mięsa”.
Nieetyczne, eksperymentalne, sztuczne mięso (czyli czemu mamy opory?)
Z tego względu niektóre środowiska mają wątpliwości. Mowa tutaj zarówno o wyznawcach poszczególnych religii, jak i osobach, które decydują się na weganizm ze względów etycznych. Chociaż, utylitarnie, mięso z probówki byłoby druzgocącą poprawą w kontekście praw zwierząt, według niektórych pozostaje rozwiązaniem gorszym, niż rezygnacja z mięsa w ogóle. Jest droższe, mniej inkluzywne i wymaga zaangażowania dużych środków zanim w ogóle stanie się powszechnie dostępne. Przypomina to nieco starcie między zwolennikami zrównoważonego rozwoju, a zwolennikami postwzrostu.
Jak wynika z badań, weganie rozpoznają więcej pozytywnych aspektów czystego mięsa, ale sami są mniej chętni go spróbować, niż osoby jedzące produkty odzwierzęce [6]. Mimo to, resztki wątpliwości etycznych to tylko szczyt góry lodowej. Największymi, psychologicznymi progami zwalniającymi rozwój mięsa z laboratorium są neofobia, konserwatyzm polityczny i brak zaufania do naukowców [6]. Ludzie często krytykują je za brak odniesienia do “naturalności”, sztuczność, za bycie wynikiem “zabawy w boga”. Spora część obaw wciąż dotyczy potencjalnych modyfikacji genetycznych, ale także konsekwencji społeczno-ekonomicznych (w kontekście osób zatrudnionych w rolnictwie). Wielu ludzi odstrasza też po prostu cena takiego “wynalazku”.
Ile kosztuje mięso z probówki?
Mięso z probówki jest – na ten moment – drogie. To towar w pewien sposób luksusowy. Jest to naturalnie wynik słabej komercjalizacji tego rozwiązania – naukowcy jasno zaznaczają jednak, że ma ono szansę osiągnąć niższą cenę, niż mięso tradycyjne [2]. Mogłoby zatem stosunkowo szybko wyzbyć się etykietki towaru luksusowego i rozpowszechnić się wszędzie tam, gdzie dzisiaj dostęp do żywności jest ograniczony.
Pierwszy wyprodukowany laboratoryjnie burger kosztował 300 tysięcy dolarów. Naukowcy z University of Maastricht odpowiedzialni za jego wytworzenie, zaledwie dwa lata później, w 2015 roku, obniżyli koszt produkcji do 11,36 $ [2]. Mimo, że nie mamy jeszcze technologii umożliwiającej produkcję mięsa in vitro na masową skalę, daje to nadzieję na szybki postęp. Daje wręcz perspektywę, bo w kwestii czystego mięsa naprawdę dużo się dzieje [4]. Uniwersytety prześcigają się w projektach naukowych, firmy coraz częściej dostają granty na rozwój innowacji, a startupy z nowymi, świeżymi pomysłami wyrastają jak przysłowiowe grzyby po deszczu.
Oprócz rosnącej liczby uczelni wyższych, na świecie funkcjonuje dzisiaj ok. 70 firm i startupów zaangażowanych w rozwój rolnictwa komórkowego [7]. W mięso z probówki coraz chętniej inwestują celebryci i znane osobistości – takie, jak np. Bill Gates czy Richard Branson [8]. Kolejne państwa – m.in. Chiny, Japonia, Belgia, Francja, Dania – wprowadzają regulacje ułatwiające rozwój innowacji w tym zakresie. Pod koniec ubiegłego roku Singapur, jako pierwszy kraj na świecie, zezwolił na komercyjną sprzedaż mięsa z probówki, a pionierska restauracja serwująca kurczaka z laboratorium funkcjonuje od niedawna w Izraelu.
Na stagnację nie możemy narzekać – ale jeszcze długa i kręta droga przed nami, zanim mięso in vitro doścignie mięso tradycyjne.
Źródła
- [1] Ritche H., Roser M., 2020: Environmental impacts of food production. Our World in Data [dostęp 12.05.2021].
- [2] Sergelidis D., 2019: Lab Grown Meat: The Future Sustainable Alternative to Meat or a Novel Functional Food? Biomedical Journal of Scientific & Technical Research, 17: 12440-12444.
- [3] Tuomisto H.L., Teixeira de Mattos M.J., 2011: Environmental Impacts of Cultured Meat Production, Environmental Science & Technology, 45:, 6117-6123.
- [4] Dolgin E., 2020: Will cell-based meat ever be a dinner staple? Nature Outlook Sustainable nutrition, 588: 64-67.
- [5] Suthar T., Devkatte A., 2020: Glimpses on Lab-Grown Meat. Food and Agriculture Spectrum Journal, 1: 1-3.
[6] Wilks M., Phillips C.J.C., Fielding K., Hornsey M.J., 2019: Testing potential psychological predictors of attitudes towards cultured meat. Appetite, 136: 137-145. - [7] Proveg, 2020: What is cellular agriculture? [dostęp 17.05.2021].
- [8] Leary K., 2017: Bill Gates and Richard Branson Invest in Lab-Grown Meat Startup. Futurism [dostęp 17.05.2020].