Rafy koralowe to jedne z najbardziej zagrożonych i najszybciej znikających z powierzchni Ziemi ekosystemów. Dla tych podwodnych oaz bioróżnorodności zagrożenie stanowi szereg czynników pośrednich i bezpośrednich, od antropogenicznych zmian klimatu po lokalną turystykę. Według wyliczeń badaczy, zagrożonych jest dzisiaj aż 75% raf koralowych w skali świata, a w ciągu najbliższej dekady wartość ta wzrosnąć może nawet do 90% [1]. Wysiłki wkładane w ich ochronę są spore, ale – jak się wydaje – niewystarczające. Niektórzy naukowcy postulują nawet zmianę paradygmatu walki o “podwodne lasy deszczowe”, dzięki której ochrona raf koralowych będzie bardziej skuteczna. Jakie działania podejmujemy dzisiaj i jakie przynoszą efekty? Dlaczego jest to sprawa nagląca zarówno dla przyrody samej w sobie, jak i dla nas, ludzi?
Dlaczego ochrona raf koralowych jest niezbędna?
Nie ma przesady w stwierdzeniu, że na rafach koralowych zaczyna się morskie życie. Mówi się, że te niezwykle różnorodne ekosystemy są – z braku lepszego tłumaczenia – żłobkiem (z ang. nursery) oceanów. To tutaj żyje 25% wszystkich gatunków zamieszkujących słone wody [2]. Tutaj też przychodzi na świat większość ryb tworzących ławice na otwartych wodach, które zapewniają byt innym organizmom morskim na dalszych poziomach troficznych. Od stanu raf koralowych zależy zasadniczo równowaga całego oceanu – i nie tylko. Rybami przecież żywią się także ptaki i niektóre ssaki lądowe – w tym spora część ludzi.
Rybołówstwo, chociaż większości z nas, czytających ten tekst, nie jest potrzebne do przeżycia, dla wielu lokalnych, nadmorskich społeczności stanowi podstawę ekonomii i najważniejsze źródło pożywienia. Żeby jednak populacje ryb mogły się odbudować, musimy poradzić sobie z przełowieniem w wyniku komercyjnych połowów. Zdrowe, tętniące życiem rafy koralowe to też ochrona wybrzeży przed powodziami i ważne źródło substancji leczniczych dla ludzi żyjących w ich pobliżu. Nie możemy jednak gospodarować nimi wedle własnego widzimisię – musimy być odpowiedzialni. Ochrona raf koralowych jest ważna tak dla zwierząt morskich, jak i lądowych – w tym nas.
Wyzwania i problemy w ochronie raf
Oczywiście naukowcy, przyrodnicy i lokalne władze doskonale zdają sobie sprawę z problemu i starają się – bardziej lub mniej udolnie – go zaadresować. Dla przykładu, niektóre rafy koralowe chroni się określając je jako tzw. Morski Obszar Chroniony (z ang. Marine Protected Area, MPA). Niestety w ten sposób oznaczonych jest zaledwie 20% spośród wszystkich raf, a jedynie ok. 2% z nich to tzw. “no-take zones”, czyli obszary, w które nie wolno ingerować [2]. Co więcej, egzekwowanie działań ochronnych jest mało efektywne, a czasem, niestety, takie strefy istnieją tylko na papierze.
Ochrona raf koralowych na świecie ma się nienajlepiej także ze względu na rozlokowanie uwagi świata nauki. Dosyć logiczną, ale niezbyt pocieszającą koleją rzeczy, najwięcej badań i działań ochronnych wdraża się w krajach o najwyższym PKB na mieszkańca [3]. Przy tym najrzadziej monitoruje się rafy w krajach mniej zamożnych, w których, paradoksalnie, rafy koralowe charakteryzują się największą bioróżnorodnością i są najbardziej zagrożone [3].
Niezwykle ważną kwestią jest też to, na czym bazują programy ochronne i ich założenia. Ochrona ekosystemów (i nie tylko) musi przecież dążyć do konkretnego celu. Ustalanie celu z kolei opiera się na wiedzy, a niekiedy na pewnym wyobrażeniu, jak dany ekosystem wyglądał w przeszłości i do jakiego stanu powinniśmy dążyć. Tutaj właśnie leży główny problem miejsc, którym badacze poświęcili dotychczas mniej uwagi [2]. Ochrona raf koralowych często opiera się na wiedzy i wspomnieniach (nierzadko rozmytych upływem czasu) lokalnych rybaków, bowiem dane naukowe na temat zmieniającego się stanu raf są w tych rejonach deficytowe.
Postulat zmiany podejścia w badaniach naukowych
Naukowcy i przyrodnicy zajmujący się ochroną przyrody coraz częściej postulują pewne rozwiązanie na deficyty w wiedzy i odpowiedniej metodologii – interdyscyplinarność [2]. Opieranie się na przekazach członków lokalnych społeczności jest już elementem takiego podejścia, implementuje bowiem do nauk przyrodniczych nauki społeczne i wiedzę etnoekologiczną. W rekonstrukcji dawnego wyglądu i szacowaniu dynamiki tych wrażliwych ekosystemów pomóc może także archeologia, literatura czy dokumenty historyczne. W pierwszej kolejności, musimy jednak zadbać o dofinansowanie takich badań [3]. Umożliwią one zapełnienie luk w wiedzy o lokalnych ekosystemach i dostarczą teorii, na której będzie mogła oprzeć się ochrona raf koralowych w praktyce.
Niektórzy naukowcy zauważają, że większość badań prowadzonych na rafach koralowych podejmuje nie tę tematykę, którą powinna. Przynajmniej nie w pierwszej kolejności. Nauka, monitoring i globalne projekty skupiają się bowiem głównie na tworzeniu szczegółowych opisów degradacji raf, a zbyt mało uwagi poświęcają procesom, które leżą u jej podstaw [4]. Postulat zmiany takiego podejścia wystosowano już kilka lat temu. Dzisiaj – chociaż ochrona raf koralowych nadal nie daje takich efektów, jakie byśmy chcieli, wiemy coraz więcej zarówno o stanie raf, ich regeneracji, jak i przyczynach, które wpływają na ich kondycję.
Ochrona raf koralowych wymaga zaangażowania społeczeństwa
Dużo w tym wszystkim teoretyzowania. Prawda jest jednak taka, że bez zgromadzonej teorii, nie da się chronić przyrody z pewnością, że prowadzone przez nas działania nie zaszkodzą jej, zamiast pomóc. Jednym z najważniejszych elementów ochrony ekosystemów jest zatem ich monitoring. Dzięki niemu dowiadujemy się jak funkcjonują rafy, jak wpływają na nie poszczególne czynniki (w tym ludzie) i czy działania podjęte na rzecz ich ochrony rzeczywiście są skuteczne.
W przypadku raf koralowych, wypracowaliśmy już całkiem sporo nieinwazyjnych metod monitoringu adekwatnych do różnych typów raf, uwarunkowań geograficznych i społecznych [5]. Oprócz monitoringu ekologicznego (badania środowiska i organizmów żywych zamieszkujących rafy), bardzo ważny jest monitoring socjo-ekonomiczny, który szacuje interakcje i bezpośredni wpływ ludzi na rafy np. poprzez obserwację korzystania z ich zasobów. Ludzie jednak nie zawsze chętnie poddają się obserwacji – szczególnie, jeśli nie do końca wiedzą, o co naukowcom chodzi.
Dlatego właśnie monitoring jest bardzo ważnym narzędziem także do angażowania lokalnych społeczności. Wolontaryjna partycypacja w transparentnych działaniach ochronnych budzi wrażliwość na problemy, z jakimi borykają się rafy koralowe, pozwala ludziom nawiązać emocjonalną relację z nimi. Dzięki temu naukowcy i przyrodnicy mogą zyskać nie tylko przyzwolenie, ale także realną mobilizację do ochrony tych ważnych ekosystemów w praktyce.
Żłobki dla koralowców
Nowoczesna ochrona raf koralowych powinna skupiać się na zwiększaniu ich odporności na zmieniające się warunki środowiskowe, a więc pośrednio także na wzmacnianiu zdolności regeneracyjnych. Bardzo dobrze sprawdzającym się rozwiązaniem są żłobki lub szkółki koralowców (z ang. coral nursery) [6].
Są to po prostu miejsca, położone w pobliżu raf koralowych, w których hoduje się koralowce. Na specjalnych, podwodnych konstrukcjach, wykwalifikowane osoby opiekują się niewielkimi koloniami parzydełkowców znalezionych w okolicy macierzystej rafy do czasu, aż możliwe będzie ich “przesadzenie”. Daje to naukowcom czas na poznawanie ich specyfiki – a kiedy już urosną do odpowiednich rozmiarów, można dzięki nim zregenerować uszkodzone fragmenty macierzystej rafy koralowej. Co więcej, takie szkółki umożliwiają zarządzanie różnorodnością w populacji koralowców, dzięki czemu naukowcy mogą “przesadzić” te kolonie, które są bardziej elastyczne i lepiej znoszą np. coraz cieplejsze wody w oceanach.
Co wspólnego ma ochrona raf koralowych i drukarki 3D?
Tam, gdzie rafy są niszczone na większą skalę, na przykład przez kataklizmy, potrzebne są szybsze, nieco bardziej radykalne działania. Tak na przykład, u wybrzeży Hong Kongu, naukowcy i inżynierowie postanowili połączyć siły i odbudować rafę używając nowoczesnej technologii [7].
Z pomocą drukarek 3D, na Uniwersytecie w Hong Kongu stworzyli oni terakotowe płytki przypominające egzoszkielety koralowców, a następnie umieścili je na dnie morza wzdłuż linii brzegowej. Zamysł był wyjątkowo prosty – stworzyć na piaszczystym, jałowym dnie twarde podłoże przyczepu dla koralowców, które odzwierciedli ich naturalne wzorce wzrostu. Dodatkowym atutem azjatyckiego pomysłu jest sam materiał. Terakota, czyli po prostu wypalona glina, ma niewielki ślad węglowy, a w ciągu kilku dekad eroduje bez szkody dla środowiska pozostawiając naturalną rafę koralową.
Ochrona raf koralowych poprzez tworzenie sztucznego podłoża dla koralowców bynajmniej nie jest pomysłem nowym. Drukowane rafy istnieją (i mają się dobrze) już m.in. na Karaibach i Malediwach. W niektórych miejscach na świecie nawet zatapia się statki jako podłoże dla rozwoju koralowców – tak powstała np. słynna sztuczna rafa “The Great Carrier Reef” (nazwa nawiązuje do “The Great Barrier Reef”, Wielkiej Rafy Koralowej w Australii).
Ryzyko i determinacja się opłacają
Czasem jednak organy decyzyjne zwlekają lub po prostu zajęte innymi sprawami ignorują apel o pomoc przy ochronie raf koralowych. Sytuacja niekiedy wymaga zatem podjęcia oddolnych, wolontaryjnych inicjatyw. Mimo, że zazwyczaj brakuje im szczegółowo rozpisanych projektów i wieloletnich planów monitoringowych, determinacja grupy pasjonatów wystarcza, żeby odbudować zagrożony ekosystem.
Taka sytuacja ma miejsce w Turcji, niedaleko Stambułu [8]. Niewielka grupka naukowców i ochotników od kilku lat zajmuje się tam m.in. oczyszczaniem dna morskiego z porzuconych sieci rybackich (często z nielegalnych połowów). Ostatnio jednak, wraz z rozwojem urbanistycznym i “utylizacją” ton gruzu na lokalnych rafach koralowych, potrzeba ich ochrony nabrała na znaczeniu. Naukowcy postanowili transplantować koralowce w miejsce bezpieczne, niezagrożone (póki co) konsekwencjami intensywnego zabudowania wybrzeży. W dwa lata udało im się skutecznie przenieść niemal 300 kolonii koralowców – a jest to nie lada wyzwanie biorąc pod uwagę, że na taki zabieg naukowcy mają zaledwie kilkadziesiąt minut. Tym bardziej zaskakuje sukces na poziomie nawet 90% udanych transplantacji.
Ochrona raf koralowych to nie lada wyzwanie, nawet jeśli lokalne władze są jej przychylne. Z pewnością jednak łatwiej będzie prowadzić badania i działania ochronne, jeśli zaangażujemy w nie jak najwięcej ludzi – jeśli przekonamy ich, że są potrzebne.
Źródła
- [1] Reef Resilience Network: Reefs Are At Risk (dostęp 30.10.2020).
- [2] Narchi N.E., Price L.L., 2015: Introduction [in:] An Ethnobiology of Corals and Coral Reefs. Ethnobiology, Springer International Publishing, Switzerland, 1-14.
- [3] Fisher R., Radford B.T., Knowlton N., Brainard R.E., Michaelis F.B., Caley M.J., 2011: Global mismatch between research effort and conservation needs of tropical coral reefs. Conservation Letters, 4: 64-72.
- [4] Hughes T.P., Graham N.A.J., Jackson J.B.C., Mumby P.J., Steneck R.S., 2010: Rising to the challenge of sustaining coral reef resilience. Trends in Ecology & Evolution, 25: 633–642.
- [5] Hill J., Wilkinson C., 2004: Methods for Ecological Monitoring of Coral Reefs. Australian Institute of Marine Science, Townsville MC.
- [6] National Ocean Service: Hope for Corals: Growing Species Resilience in Coral Nurseries (dostęp 02.11.2020).
- [7] Keegan M., 2020: Hong Kong’s terracotta tile army marches to the rescue for coral. The Guardian (dostęp 02.22.2020).
- [8] Robins A., 2020: How coral transplants could rescue Turkey’s threatened reefs. The Guardian (dostęp 02.11.2020).